W najnowszej informacji spółki Rathdowney powtórzona została informacja o chęci zlokalizowania naziemnej części kopalni cynku i ołowiu w tym samym miejscu, które nasze stowarzyszenie wskazało już w 2019 roku. Mowa o 2,3 kilometra kwadratowego terenu, na którym ma się znaleźć zakład górniczy z drogami dojazdowymi, parkingiem, pochylnią upadowej (wejściem do podziemnej części kopalni, zakład przeróbczy, mielący rudy cynku i ołowiu do mikroskopijnych rozmiarów pyłu, a także staw poflotacyjny o powierzchni ponad 1 kilometra kwadratowego Gromadzony w nim będzie szlam, czyli wszystko to, co wydobyte zostanie spod ziemi, a nie jest potrzebne, w tym resztki cynku, ołowiu, a także arsen, german, tal, kadm, gal i wiele innych pierwiastków zagrażających zdrowiu ludzi i zatruwających glebę, wodę oraz powietrze. Kanadyjska firma chce to zlokalizować w okolicy linii kolejowej Łazy – Zawiercie i drogi łączącej te dwa miasta. Najbliżej, bo „za płotem” kopalnię będą mieli mieszkańcy ul. Partyzantów i Grunwaldzkiej w Łazach, chociaż jej działalność odczują wszyscy w promieniu co najmniej 50 kilometrów. Tak duża odległość wynika z unoszenia przez wiatr rozdrobionej do 50 mikronów rudy i skał zawierających te pierwiastki. To czy kopalnia powstanie nie jest przesądzone.
Czy gminy nadal będą decydować?
W zeszłym roku pojawiła się obawa, że samorządy stracą możliwość przeciwstawienia się takim przedsięwzięciom. Zgodnie z nowelizacją ustawy Prawo geologiczne i górnicze decyzje w takich sprawach – z pominięciem konstytucyjnej zasady własności – miałby podejmować jednoosobowo Główny Geolog Kraju. Od niego miało zależeć czy jakieś złoże – od węgla po zwykły piasek – ma być wydobywane czy nie.. Ta ustawa weszła w życie i teraz niektórzy inwestorzy próbują zrobić tak, aby niektóre złoża eksploatować wbrew opinii samorządów i pomimo protestów mieszkańców. Koalicja, która obecnie rządzi w naszym kraju, deklaruje zmiany w tej ustawie, aby mieszkańcy i samorządy nadal mieli wpływ na to, jak ma wyglądać ich mała ojczyzna.
Ręka na pulsie
Po raz kolejny cisza wokół ewentualnej budowy kopalni cynku i ołowiu w powiecie zawierciańskim okazuje się pozorna. Przedstawiciele firmy Rathdowney są aktywni i kombinują na wszelkie możliwe sposoby, jak zdobyć koncesję. Jest tylko jedna różnica w stosunku do ich działań w latach poprzednich. Po tym, jak mieszkańcy naszego regionu w 2019 roku pokazali im środkowy palec, przestali informować o swoich działaniach lokalną społeczność. Nasze stowarzyszenie nie daje się jednak uśpić. Śledzimy działania firmy, wczytujemy się dokładnie w raporty, których Rathdowney nie ma śmiałości publikować w Polsce, ale jest zmuszony przedstawić na giełdzie w Toronto. Jesteśmy na bieżąco i jedynie dziwimy się, że jakiekolwiek instytucje państwowe nadal poważnie traktują firmę, która opowiada o miliardowej inwestycji a jest zadłużona na 14,5 mln dolarów kanadyjskich i nie posiada żądnego majątku. Ponadto tak naprawdę nie wiadomo kto jest prawdziwym właścicielem tej firmy i obligacji, które wyemitowała i z czyich środków finansuje swoje działania. Te informacje również znajdują się w dokumentach pokazywanych na giełdzie.